O terminach zabiegów fungicydowych w zbożach oraz roli zapylaczy w uprawie rzepaku

Firma SUMI AGRO POLAND organizuje w br. kolejną edycję „Warsztatów Polowych”, cieszących się dużym zainteresowaniem ze strony zaproszonych klientów. Pierwsze spotkanie z tegorocznego cyklu odbyło się 7 czerwca w Wielkopolsce.

Podobnie jak w ubiegłym roku gospodarzem warsztatów był Ośrodek Hodowli Zarodowej „Garzyn”, który udostępnił firmie pod potrzeby warsztatów swoje pola w miejscowości Brylewo. Na polach tej spółki Skarbu Państwa uprawiane są między innymi pszenica oraz rzepak. Około 80 zaproszonych plantatorów mogło zapoznać się bardzo ciekawymi wynikami doświadczeń polowych przeprowadzonych pod okiem naukowców: dr Zuzanny Sawinskiej z Uniwersytetu Przyrodniczego oraz mgr. inż. Grzegorza Pruszyńskiego z Instytutu Ochrony Roślin – PIB w Poznaniu. Praktyczną demonstrację działania adiuwantów przeprowadził mgr Łukasz Sobiech z UP w Poznaniu. W części wykładowej Aldona Jabłońska (fot. 1) przypomniała zalety najważniejszych odmian rzepaku z firmy Euralis (w tym najbardziej znanej ES Betty F1 oraz zeszłorocznej nowości – ES Domino F1), a Wojciech Mazur z przedsiębiorstwa Alkorn przedstawił aktualną sytuację oraz tendencje na rynku skupu zbóż i rzepaku.


Fot. 1

Pszenica – nie warto opóźniać pierwszego zabiegu
„W tym roku, prawie w całej Polsce występuje problem suszy” – informowała dr Zuzanna Sawinska (fot. 2) z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, która oprowadzała gości warsztatów po polach, na których założono doświadczenia fungicydowe w pszenicy. Ich celem było sprawdzenie, czy warto opóźniać wykonanie pierwszego zabiegu przeciwko chorobom podstawy źdźbła, co praktykuje część rolników, zwłaszcza w latach suchych. „Trzeba pamiętać, że aby zabieg przeciwko chorobom podstawy źdźbła miał dużą skuteczność, roślina musi zaabsorbować preparat dolnymi liśćmi” – przypomniała dr Sawinska. Stąd tak ważne jest wykonanie zabiegu fungicydowego w odpowiednim, wczesnym terminie.


Fot. 2

Na poletkach doświadczalnych wykonano pierwszy zabieg głównymi preparatami stosowanymi w ochronie pszenicy przeciwko chorobom podstawy źdźbła, w tym najnowszym fungicydem Sumi Agro – YAMATO 303 SE. Zabiegi przeprowadzono w dwóch terminach - standardowym, czyli 26 kwietnia (faza krzewienia, początek strzelania w źdźbło) oraz opóźnionym – 5 maja (faza BBCH-31/32). Kontrolą było poletko z pszenicą niechronioną fungicydowo.

Mimo tego, że wiosna była w Wielkopolsce sucha, na poletku kontrolnym można było już odnaleźć zarodniki mączniaka, który „przeszedł” w formę przetrwalnikową. W dolnej części roślin widoczne były zarodniki w formie czarnych „kuleczek”, ale porażenie zatrzymało się na poziomie liścia podflagowego, pozostawiając liść flagowy całkowicie czysty. Według dr Sawinskiej, taki „magazyn” przetrwalników może być bardzo groźnym źródłem infekcji, gdy warunki pogodowe zmienią się w drugiej części sezonu i wystąpią opady. Właśnie z tego powodu nie warto zaniedbywać drugiego zabiegu fungicydowego na pszenicy (w Brylewie na poletkach doświadczalnych wykonano go 18 maja) nawet w roku suchym. Pierwszy zabieg, zdaniem dr Sawinskiej, „należy wykonać bez zastanawiania się, czy choroba już jest, czy może jeszcze nie, gdyż i tak jako pierwsze porażane są korzenie, co jest trudne do zauważenia”.

Lustracja roślin z przedstawionych w Brylewie kombinacji wykazała, że wykonanie pierwszego zabiegu w terminie standardowym gwarantowało, że podstawa źdźbła pozostawała czysta i bez objawów chorobowych. Opóźnienie zabiegu o 10 dni skutkowało obecnością na podstawie źdźbła przetrwalników mączniaka, które mogą być źródłem infekcji w przypadku czerwcowych opadów. Bardzo dobrze sprawdził się zwłaszcza program fungicydowy polecany przez SUMI AGRO: YAMATO 303 SE zastosowane 26 kwietnia w dawce 1,5 l/ha oraz zastosowana doświadczalnie 18 maja kombinacja tebukonazolu w dawce 0,7 l/ha i preparatu Kendo 50 EW w dawce 0,15 l/ha. Po wykonaniu tego programu podstawy źdźbła i liście pszenicy pozostały właściwie czyste.

Rolnicy pytali m.in. o to, czy można wykonywać zabiegi fungicydami podczas kwitnienia zbóż. Dr Sawinska odpowiadała, że w przypadku pszenicy taki zabieg jest wręcz zalecany w połowie kwitnienia kłosa. W trakcie kwitnienia nie wolno natomiast stosować fungicydów w życie oraz w pszenżycie.

Rzepak – ważne zapylacze i owady pożyteczne
Mgr inż. Grzegorz Pruszyński z Instytutu Ochrony Roślin – PIB w Poznaniu przedstawił aktualną sytuacje odnośnie występowania szkodników w zbożach oraz w rzepaku. W przypadku zbóż, w czerwcu br. nie było dużego zagrożenia ze strony szkodników – występowały nielicznie, choć efekty ich działania należałoby sumować. Przy małym nasileniu, populacja szkodników może być skutecznie kontrolowana przez owady pożyteczne (na pszenicy widać było np. mumie mszycy zbożowej spasożytowane przez błonkówki z rodzaju Aphidius; liczne były też biedronki). Warto pamiętać, że o owady pożyteczne należy dbać, m.in. stosując insektycydy bezpieczne dla nich, gdy wykonuje się zabiegi ochrony roślin.

Owady pożyteczne są szczególnie ważne w rzepaku, np. widoczne czasem na roślinach pajęczyny (fot. 3) mogą skutecznie niwelować efekty pierwszego nalotu uskrzydlonych mszyc – kontynuował G. Pruszyński.


Fot. 3

Czasem problemem mogą być szkodniki, dla których nie ma obecnie zarejestrowanych środków ochrony roślin (np. łokaś garbatek, rolnice czy żółwinek zbożowy – fot. 4).


Fot. 4

W tym roku firma SUMI AGRO skupiła się jednak na doświadczeniach mających potwierdzić pozytywny wpływ owadów zapylających na jakość i wielkość plonu rzepaku. Nie wszyscy zapewne wiedzą, że rzepak może być zapylany przez ponad 100 gatunków pszczół oraz liczne gatunki trzmieli, a dobre zapylenie może wyraźnie zwiększyć plonowanie rzepaku. W doświadczeniach przeprowadzonych pod opieką G. Pruszyńskiego porównywano działanie trzech insektycydów o różnej karencji dla pszczół, w tym Mospilanu, który jest dla tych owadów całkowicie bezpieczny.

Ponadto część roślin z każdego poletka uprawiano w izolatorach – specjalnych namiotach z siatki (fot. 5). W pierwszym z izolatorów nie było owadów zapylających ani szkodników (namiot ustawiono wczesną wiosną), w drugim znajdowały się tylko szkodniki (rośliny okryto przed kwitnieniem). W trzecim izolatorze wyeliminowano szkodniki, a wprowadzono owady zapylające – trzmiele oraz pszczoły (murarki ogrodowe). Chociaż na wyniki tych doświadczeń trzeba poczekać do zbiorów rzepaku, już na początku czerwca można było zauważyć, że rośliny w izolatorze z owadami zapylającymi były wyższe i miały lepiej zawiązane łuszczyny.


Fot. 5

Na zakończenie prelekcji Grzegorz Pruszyński przypomniał o potrzebie zwalczania szkodników jesienią. Musimy pamiętać o tym, że preparaty stosowane do zaprawiania nasion rzepaku mają ograniczony czas działania. Coraz częściej występuje więc potrzeba wykonywania zabiegów insektycydowych również jesienią (zwłaszcza, gdy ta się przedłuża, a gleba jest wilgotna). W związku z tym, że najważniejsze jest zwalczanie owadów dorosłych (walka z larwami rozwijającymi się wewnątrz roślin rzepaku jest trudna), należy pamiętać o monitorowaniu ich nalotów.

Zwilżacze a skuteczność opryskiwań
Rolnicy, którzy sceptycznie podchodzili do efektów działania zwilżaczy (adiuwantów), mogli się do nich przekonać podczas demonstracji przygotowanej przez mgr. Łukasza Sobiecha z UP w Poznaniu (fot. 6). Na liście rzepaku nanosił on za pomocą pipety krople wody oraz krople roztworu zwilżacza Slippa (w stężeniu takim samym jak zalecane do sporządzania cieczy roboczej). Krople czystej wody szybko spływały po nalocie woskowym na liściach. Krople wody z dodatkiem zwilżacza rozpływały się po całej powierzchni liścia, docierały w miejsca trudno dostępne, a nawet niemające bezpośredniego kontaktu z cieczą opryskową, np. przedostawały się na spodnią stronę liścia.


Fot. 6

Łukasz Sobiech zalecał używanie zwilżaczy do zabiegów fungicydowych oraz insektycydowych, przypominając jednak o warunkach, które muszą być spełnione, aby środki pomocnicze były skuteczne. Najważniejsza jest odpowiednia temperatura podczas wykonywania opryskiwania, najlepiej pomiędzy 15-20oC. W wyższej temperaturze ciecz robocza może zbyt szybko odparować na skutek rozlewania się po dużej powierzchni liścia. Niektórzy z użytkowników narzekają na pienienie się cieczy roboczej po dodaniu zwilżaczy. Łukasz Sobiech radził więc dodawać zwilżacz dopiero, gdy zbiornik opryskiwacza jest prawie pełen i ustawiać mieszadło tak, aby jego obroty nie były zbyt szybkie.

Według opinii uczestników spotkania, zaproponowana przez SUMI AGRO forma warsztatów jest przysłowiowym „strzałem w dziesiątkę”. Na spotkaniu można nie tylko wysłuchać ciekawych prelekcji ekspertów, ale także zadać im pytania i uzyskać wiele cennych, praktycznych wskazówek. Już dziś zaproszone gospodarstwa deklarowały swoją chęć uczestnictwa w warsztatach w przyszłym roku.

Wojciech Górka

* * *
Fot. 1. Aldona Jabłońska (EURALIS Semences) z rzepakiem ES Domino F1 i Daniel Zawada (SUMI AGRO POLAND Sp. z o.o.) z ES Betty F1
Fot. 2. Dr Zuzanna Sawinska podczas lustracji pszenicy na polu doświadczalnym w Brylewie
Fot. 3. Pająki mogą skutecznie ograniczać pierwsze naloty mszyc uskrzydlonych
Fot. 4. Żółwinek zbożowy (tu na komosie) – jeden z groźnych szkodników zbóż, do którego zwalczania nie ma obecnie zarejestrowanych insektycydów
Fot. 5. Mgr inż. Grzegorz Pruszyński z IOR PIB w Poznaniu na polu z doświadczeniami dotyczącymi wpływu owadów zapylających na wielkość i jakość plonu rzepaku (w tle rzepak w specjalnych izolatorach)
Fot. 6. Demonstracja działania zwilżaczy w wykonaniu mgr. Łukasza Sobiecha z UP w Poznaniu
 
 
.